Mistrz i Małgorzata - Znaczenie tytułu

Małgorzata kocha mistrza, a mistrz Małgorzatę. Zresztą ich spotkanie było przypadkowe. Pewnego dnia mistrz spotkał ukochaną na ulicy, gdy niosła bukiet kwiatów. Była to jednak miłość od pierwszego wejrzenia. Spotkania, choć częste, nie były jawne, ponieważ Małgorzata była mężatką. W tym czasie mistrz pracował nad wielką powieścią, ale po jej ukończeniu okazało się, że edytor nie chce jej wydać. Później prasa ośmieszyła, jeszcze niewydaną, powieść mistrza. I ten się załamał. Podupadł na zdrowiu psychicznym, a Małgorzata chciała, aby wyjechał i odpoczął. Jednak mistrz poczuł się wyjątkowo źle i postanowił, pewnie w akcie desperacji, spalić rękopis. Kiedy Małgorzata przyszła go odwiedzić, kartki już płonęły. Udało jej się uratować tekst, obiecała również, że odejdzie od męża. I tu stała się przedziwna rzecz: po wyjściu Małgorzaty jacyś ludzie weszli do mieszkania mistrza, zajęli je, a on musiał wyjść na mróz. Potem udał się do szpitala psychiatrycznego, twierdząc, że jest chory. I częściowo akcja książki opiera się na wątku związanym z desperacją Małgorzaty, która chcąc wyciągnąć ukochanego ze szpitala, zawiera pakt z diabłem. Zostaje gospodynią balu szatańskiego, na który przybywają samobójcy, dzieciobójczyni, zdrajcy, wariaci, kaci, oszuści, konfidenci, najokrutniejsi zbrodniarze. W zamian za to Woland wyciąga mistrza ze szpitala i para może wiecznie cieszyć się szczęściem. Paradoksalnie wątek ten nie jest najważniejszy w utworze, a para kochanków pojawia się dopiero w połowie pierwszej części. W tytule najprawdopodobniej chodziło o podkreślenie wątku paktu z diabłem. Pogląd ten potwierdzałoby również motto książki, które zaczerpnięte zostało z Fausta Goethego:

 

…Więc kimże w końcu jesteś?

– Jam częścią tej siły,

która wiecznie zła pragnąc,

wieczne czyni dobro.

 

Paktującą z diabłem jest tu jednak Małgorzata. To ona jest silna, świadoma tego, czego pragnie i dąży do celu. Bułhakow jednakże ciekawie wykorzystał znaczenie tegoż motywu, ponieważ wchodzenie w układy z siłami nieczystymi powinno skończyć się tragedią Małgorzaty. Powinna zostać potępiona. A tu nic takiego się nie przytrafia. Przeciwnie, jej poświęcenie i miłość zostają wynagrodzone. To tak, jakby Bułhakow chciał dać do zrozumienia, że nic gorszego oprócz rzeczywistości totalitarnej przytrafić się nie może. Diabły w zasadzie nie mają w Moskwie nic do roboty, są nieszkodliwe.