Trans-Atlantyk - Problematyka utworu

Czas i miejsce akcji

Czas akcji jest w Trans-Atlantyku bardzo wyraźnie zasygnalizowany i ma niemałe znaczenie dla rozwoju wypadków i dla właściwego odczytania dzieła. Opisywane wypadki mają mianowicie miejsce w roku 1939, tuż przed wybuchem II wojny światowej i po nim. To zawierucha wojenna skłania bohatera – Gombrowicza do pozostania na obczyźnie. Miejsc akcji jest w Trans-Atlantyku co niemiara. Pisarz z upodobaniem osadza fabułę w coraz to nowszych lokacjach. I tak, na samym początku jest to pokład odbywającego dziewiczy rejs z Polski do Ameryki Południowej statku „Chrobry”. Potem tło akcji stanowi już Argentyna – i różne dzielnice Buenos Aires. Znaczna część wydarzeń ma miejsce w posiadłościach Gonzala – już poza miastem.

 

Konstrukcja narratora

Trans-Atlantyk jest powieścią awangardową, nowatorską, radykalnie odcinającą się od tradycji. Wobec tego nie może dziwić fakt, że i narrator jest tu osobliwy. Opowiadacz wydarzeń nazywa się bowiem… Witold Gombrowicz. Tym samym pisarz łączy ze sobą aż trzy konstrukcje osobowe – bohatera, narratora i autora dzieła. Zabieg to oryginalny, chociaż miał już swoje realizacje w poprzednich epokach (np. Dante w Boskiej komedii). W powieści czytelnik odnajdzie też w otoczeniu głównego bohatera wiele akcentów autobiograficznych. Dzieło ma zatem wybitnie osobisty charakter. Jak na Gombrowicza przystało, narracja oddaje jego przemyślenia i stanowiska – ma zatem charakter subiektywny. Należy jednak pamiętać o jednym – całkowicie utożsamiać bohatera czy narratora z autorem dzieła nie można. Dwa pierwsze terminy są elementami ze świata wewnętrznego dzieła literackiego. Trzeci oznacza natomiast osobę, historyczną, posiadającą własną biografię, faktycznie niegdyś żyjącą. Słowem zawsze, tak jak i tutaj, umieszczenie autora w rzeczywistości fabularnej jest pewną grą z czytelnikiem i zabiegiem literackim.

 

Przegląd różnych środowisk polonijnych

Po przybyciu do Argentyny Witold poznaje wielu ludzi, obraca się też w różnych kręgach. Stąd jego liczne znajomości stanowią w istocie przegląd różnych postaw. Jako że Trans-Atlantyk to rozprawa z tradycją i polskością, najbardziej pisarza zainteresują Polacy. Okazuje się, że emigrantów z kraju nad Wisłą jest w Argentynie wcale niemało. Są też oni bardzo zróżnicowani w swoich postawach, ocenach, zachowaniach. Podczas, gdy w kraju toczy się wyniszczająca, mordercza wojna, za oceanem kwitnie wśród Polaków życie towarzyskie. Ogólnie rzecz ujmując, można podzielić rodaków Gombrowicza zebranych w Argentynie na dwie grupy. Pierwsza z nich skupia się wokół ministra Kosiobudzkiego i kierowanej przez niego polskiej placówki dyplomatycznej w Buenos Aires. Pisarz zgłasza się do tej instytucji, licząc na wsparcie, pomoc, zrozumienie dla jego trudnej sytuacji życiowej. Tymczasem, jako literat, jest postrzegany jako intruz, którego wszyscy chcą się pozbyć. Minister proponuje mu coraz większe stawki za to, że zdecyduje się stąd odjechać. Nieprzejednana postawa Gombrowicza doprowadza jednak ostatecznie do tego, że znajduje zatrudnienie. Jego zadaniem ma być pisanie dla prasy pochlebnych, patetycznych artykułów o wielkich Polakach. Takie działania, rzekomo mające krzepić morale osiadłych w Argentynie rodaków, budzą jednak w bohaterze protest. Nie chce on opisywać historycznych faktów, nie chce zapominać o tym, że w kraju toczy się wojna. Poselstwo widziane oczami Gombrowicza nawiązuje do sielskich, nierealnych i jakże nieaktualnych wyobrażeń o Polsce, jakie znamy jeszcze z Pana Tadeusza. Tymczasem sytuacja dziejowa jest już zupełnie inna, inne są zatem potrzeby czy obowiązki literatury i sztuki. Drugą grupę tworzą Baron, Ciumkała i Pyckal oraz grono innych osób – zasilających szeregi tajnej organizacji – Związku Kawalerów Ostrogi. Całe to ugrupowanie, jego spotkania w mrocznych piwnicach i lochach jest również głęboko zakorzenione w tradycji. Gombrowicz parodiuje tutaj konspiracyjną działalność spiskowców w czasach romantyzmu. Patetyczne monologi Konrada czy Kordiana zastępuje tu jednak bezsensowne cierpiętnictwo oraz próba odwzorowania atmosfery strachu, niepokoju, zagrożenia. Pisarz przedstawia tu także w krzywym zwierciadle typową dla kolejnych pokoleń Polaków skłonność do poświęceń, martyrologię oraz mesjanizm. Obraz Polaków za granicą – widziany oczami Gombrowicza-bohatera-narratora jest zdecydowanie pesymistyczny. W żaden sposób działania ugrupowań „patriotycznych” w Buenos Aires nie przyczynia się do ulżenia losowi swych rodaków.

 

Obalanie narodowych mitów

Trans-Atlantyk pisał Gombrowicz, pragnąc dać świadectwo swojego stosunku do polskości, a zwłaszcza do jej mitów narodowych. Obrazując środowiska swych rodaków w Buenos Aires, pisarz zaakcentował typowo „polską” mentalność, na którą składa się szereg od wieków właściwych nam cech. Przede wszystkim zarówno Poselstwo, jak i Związek Kawalerów Ostrogi reprezentują ludzie, którzy przekonani są o swojej niższości – czują oni, że są w jakichś sposób gorsi od zamożnych, spokojnych, radosnych Argentyńczyków, których szczęście jest niczym niezmącone. Na taki kompleks niższości decydujący wpływ mają zwłaszcza nastroje patriotyczne. Utożsamianie się z krajem, który tyle razy był niszczony, pustoszony, który przez 123 lata nie występował na politycznej mapie Europy budzi tu nie żal czy nostalgię, ale jakby niesmak, wstyd, zażenowanie. Stąd Polacy w Argentynie na siłę, niejako wbrew sobie próbują podnosić wspaniałą historię swego kraju i narodu, jego wielkie dokonania. Sam Gombrowicz-bohater przyjmuje postawę ambiwalentną. Z jednej strony pragnie oderwać się, zapomnieć o tym, co się dzieje w kraju, z drugiej jednak rozważa także powrót i udział w czynie zbrojnym. Dawna polskość, patriotyzm, nastroje wyzwoleńcze, sprawiają, że działania bohaterów dzieła stają się bezskuteczne bądź jałowe. Mit narodowy jawi się tu więc jako coś, od czego należy się radykalnie odciąć, by uzyskać szczęście. Ojczyzna-Polszczyzna wiąże ręce, staje się czymś tłamszącym, wywierającym presję. Ponawia Gombrowicz tutaj wizję Polski sarmackiej. Zajęci rozrywkami obywatele nie czynią żadnych starań, by walczyć w obronie kraju. Postawą patriotyczną uzupełniają (czy nawet zastępują) tutaj dwulicowość, egoizm, umiłowanie zbytków, wystawne życie itp.

 

Odcięcie się od tradycji

Gombrowicz stara się w całej niemal swej twórczości radykalnie odciąć się od tradycji. W Ferdydurke zajmowała go tłamsząca swobodę człowieka forma, konwencja – w Trans-Atlantyku w podobnej roli występuje polska tradycja, zwłaszcza patriotyczna. Obowiązki wobec ojczyzny i rodaków okazują się bowiem być tak samo wiążące i przygniatające, jak wszechobecna forma – są one w zasadzie jakąś jej odmianą. Odcięcie się od tradycji ma w powieści jednak wymiar ambiwalentny, jest dwuznaczne. Widać to najbardziej w odniesieniu do głównego bohatera dzieła i jego postawy względem działań Gonzala przeciw Tomaszowi. Gombrowicz czuje, że powinien ostrzec tego ostatniego – co wielokrotnie robi, bliski jest mu konwenans i tradycja, które ów Polak-patriota sobą reprezentuje. Jednocześnie pociągają go jednak postępki Gonzala, złowieszcza młodość Ignaca, tajemne konszachty i knowania (jakie możemy tu potraktować jako symbol czegoś nowego, oryginalnego, na wskroś przeciwnego niż tradycja, awangardowego). Powieść Trans-Atlantyk mająca być w swym założeniu zanegowaniem tradycyjnych wartości, frazesów i ogólników z nimi związanych, stała się jednak czymś wręcz przeciwnym. To paradoksalnie najbardziej osobista książka pisarza, wpisująca się w piętnowaną przezeń polską mentalność. Dzieło to jest bowiem znakomitą próbą zarysowania polskiej odrębności narodowej – jej specyfiki, kultury, postrzegania świata.

 

Fantazja i groteska

Trans-Atlantyk zaczyna się jak tradycyjna powieść realistyczna. Zostają bliżej dookreślone czas i miejsce akcji, zaprezentowany jest główny bohater, motywacja działań postaci jest klarowna. Stopniowo jednak fabuła staje się coraz bardziej enigmatyczna, chaotyczna, niekiedy niezrozumiała dla odbiorcy. Gombrowicz prowadzi tu swego rodzaju grę z czytelnikiem. Wypaczony obraz rzeczywistości, coraz bardziej wynaturzony i karykaturalny zmierza w stronę groteski. Najlepszym tego przykładem jest zakończenie powieści. Wypadki zmierzają do dramatycznego rozstrzygnięcia, zaś atmosfera się zagęszcza. Wszystko to dzieje się jednak tylko pozornie, a w punkcie kulminacyjnym akcji, zamiast morderstwa (ojco- lub synobójstwa – do czego miałoby dojść wskutek intryg Gonzala) następuje spontaniczny i pełen beztroskiej radości wybuch śmiechu.

 

Ojczyzna kontra Synczyzna

W powieści Gombrowicz konfrontuje dwa pojęcia – Ojczyzna oraz Synczyzna. To pierwsze nie różni się zasadniczo od tego, z czym się kojarzy. Oznacza ono tutaj zespół tradycyjnych wartości, pamięci i szacunku wobec starszego pokolenia (ojców), zakłada postawę nieco konserwatywną i anachroniczną. To drugie (neologizm utworzony od słowa syn) wiąże się z postacią Ignaca Kobrzyckiego. Liczą się tutaj młodość, spontaniczność, radość, otwarcie na innych, pełna niezależność (także, jeśli idzie o przyjęcie postawy wobec własnego kraju). Owa opozycja Ojczyzna-Synczyzna wskutek manipulacji Gonzala wydaje się prowadzić do tragicznego zakończenia. Zwycięstwo może bowiem tu odnieść tylko jedna ze stron. Tak faktycznie się dzieje – zwycięża Ignac – ale pokonanie przeciwnika nie oznacza tu zamordowania go (co sugerował dotychczasowym rozwój wypadków). Ignac przeskakuje ojca, a potem wybucha śmiechem. Tym samym martyrologię i tradycję zastępuje swoboda myślenia i działania oraz beztroska radość.