Proces - Problematyka utworu

Kompozycja powieści

Kafka zrywa z konwencją powieści. Buduje utwór o monotonnie toczącej się akcji, z narratorem o ograniczonej wiedzy o świecie, w którym porusza się bohater. Nie wie, jakie są powody działania postaci, co ich skłania do takich, a nie innych zachowań. Bohaterem pierwszoplanowym jest Józef K. i to tylko on jest uczestnikiem wszystkich opisywanych zdarzeń. Pozostali zjawiają się i znikają niby we śnie, nie wiadomo skąd i dlaczego. Wszystko dzieje się z zaskoczenia, bez żadnej możliwości przewidzenia biegu wydarzeń. Dlaczego aresztowano Józefa K.? To pytanie zadają sobie wszyscy, również czytelnicy.

Narrator utożsamiany jest z bohaterem i to z jego perspektywy prowadzona jest narracja. Stąd w utworze widzenie świata jest zawężone do widzenia bohatera, brak jest szerszego komentarza autorskiego. W ten sposób wiedza czytelnika o świecie jest jeżeli nie skromna, to przynajmniej niewielka.

 

Proces napisany jest językiem pozbawionym uczuć i upiększeń. Bohaterowie posługują się tym samym stylem. Panuje cisza i chłód, a rzeczywistość kipi wręcz absurdalnością toczących się mimowolnie zdarzeń. Większość scen odgrywa się w nieprzyjemnych pomieszczeniach, w dziwnym labiryncie mieszkań lokatorskich, sal różnych budynków, strychów, gdzie znalezienie drzwi i próba ich otwarcia nie gwarantują ani wyjścia, ani nawet przejścia do innego pomieszczenia. Bohater czasem gubi się w swoim własnym mieszkaniu, bo do końca nie wie, czy to już jego dom, czy jeszcze sala przesłuchań. Nie ma słońca, zieleni, nie ma życia. Wszystko zdaje się osaczać Józefa K., jest ciągłym dla niego zagrożeniem. Nie czuje się z tym dobrze. Z biegiem czasu jego wcześniejsza radość i chęć pracy coraz bardziej bledną, a w to miejsce przychodzi strach, ból i niepewność.

 

Świat bohaterów

Józef K. to typowy everyman, bohater, który reprezentuje cechy każdego człowieka. To, co zdarzyło się jemu, może tak naprawdę zdarzyć się każdemu, bez względu na wiek, płeć, rasę i czasy, w jakich żyje. Bohater przechodzi zarówno fazy buntu, niepogodzenia się, jak i uległości oraz niemej zgody. Jego życie staje się nie do zniesienia, bo procesowi sądowemu musi podporządkować wszystko: pracę, swoją prywatność, codzienne nawyki i realizację potrzeb. Józef K. jest zwyczajny, pozbawiony cech indywidualnych, o typowym imieniu, praktycznie bez nazwiska (jest tylko inicjał). To ktoś anonimowy, przeciętny, pierwszy z brzegu, tuzinkowy, to ludzka kalka. Ten element jego natury sprawia, że każdy czytelnik może utożsamić się z jego losami, wątpliwościami i rozterkami.

 

Bohater poszukuje prawdy. Zachowuje się tak, jak zachowaliby się wszyscy inni ludzie. W tym jesteśmy do siebie bardzo podobni. Można też śmiało powiedzieć, że jedynym błędem jest to, że żyje. A czym zawinił, że toczy się przeciwko niemu sprawa? Odpowiedź jest prosta: winą jest jego życie. A poza tym, tak naprawdę, Józef K. jest przecież niewinny.

 

Pozostali bohaterowie są też anonimowi, nie są znane do końca motywy ich postępowania. Panna Bürstner na przykład, sąsiadka i wydawałoby się, bliski Józefowi K. człowiek, nie pomaga mu, a wręcz zrywa całkowicie kontakt. Malarz Titorelli natomiast, nie dość, że straszy Józefa, to jeszcze okazuje się być funkcjonariuszem sądowym, którego pracownia jest częścią sekretariatu. Jedynie autentyczną osobą wydaje się być ksiądz, kapelan więzienny. To on uświadamia Józefowi K., że świat rządzony przez człowieka jest jednym wielkim oszustwem.

 

Powieść Kafki jako przykład literatury onirycznej i surrealistycznej

Poetyka surrealizmu wyrasta z przekonania o dezintegracji świata, który pełen jest sprzeczności, a człowiek ma poczucie alienacji i samotności. Pewne konwencje czynią z jednostki ludzkiej niewolnika, bo postępuje tak, jak uważają inni, przy świadomości, że to jest absurdalne, bo sprzeczne z nim samym i jego indywidualnością.

 

Surrealizm połączył poczucie tragizmu i bezsensu ludzkiego istnienia w warunkach, w jakich obecnie znajduje się świat. Elementem wiodącym stała się tu idea wolności człowieka. Za jedyne wyjście uznano przekroczenie granice realności widzenia świata i uruchomienie wyobraźni. Twórcy zobaczyli w tym możliwość uchwycenia stanów właściwych halucynacjom, wyobrażeniom sennym (onirycznym), krótkotrwałym doznaniom, może nawet obłąkanym urojeniom czy złudzeniom szaleńców. A że połowa ludzkiego życia przypada na sen, zaczęto przypisywać widzeniom sennym to samo znaczenie co życiu na jawie. Rzeczywistość senna rządzi się takimi samymi prawami co ta dzienna, ma bowiem tę samą konsekwencję ciągłości zdarzeń.

 

Rzeczywistość przedstawiona w utworze Proces jest surrealistyczna, utrzymana w konwencji snu. Jej absurd jej właściwy przeżyciom sennym. Mimo że fabuła zachowuje układ chronologiczny, a w ciągu zdarzeń da się wyodrębnić łańcuch przyczynowo-skutkowy, brak tu logiki sytuacji życiowych. Całość fabularna przypomina raczej koszmar senny, z trudno przewidywalnymi zdarzeniami. Łączą się ze sobą elementy skrajne, np. żona woźnego pozwala Józefowi K. na obejrzenie akt sądowych, a tam zastają książki o treści erotycznej. Mieszają się sceny komiczne z pełnymi napięcia, np. poważną przemowę Józefa K. w sądzie przerywa krzyk praczki molestowanej przez jakiegoś mężczyznę na końcu sali. Dziwna i wręcz makabryczna jest też scena egzekucji bohatera. Zauważa najpierw człowieka z pobliskiego domu, który – wychylając się przez okno – wyciąga obie ręce do przodu, jakby chciał ratować Józefa K. Potem, kiedy widzi niezdecydowanie oprawców (nie wiedzą do końca, kto ma wykonać wyrok bądź zastanawiają się, w jakiej pozycji ma być skazany, by móc wykonać wyrok), sam postanawia ich w tym wyręczyć. Na koniec ginie „jak pies”: jeden mężczyzna dusi go, drugi wbija nóż w serce i „dwa razy” w nim go obraca. Mimo pozornej logiki zdarzeń, fabuła jest absolutnie nieprawdopodobna, a pojawiające się zdarzenia są rodem z koszmarnego snu, z którego chciałoby się jak najszybciej obudzić.

 

Powieść Kafki jako przykład literatury absurdu

Absurd to inaczej niedorzeczność i nonsens. Ciekawą filozofię absurdu przedstawia Albert Camus:

Absurd: początek mądrości, która niczego nie neguje. Człowiek doświadczając absurdalności świata musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy życie jest warte przeżycia. Zakłada się wtedy, że człowiek szuka sensu w świecie, w codziennym życiu i historii. Osoba ludzka pragnie zapewnienia, że życie ma jakiś cel […]

Absurd rodzi się z konfrontacji ludzkiego wołania i milczenia świata. Może wyłaniać się nagle, niespodziewanie .

 

Bohater Procesu znajduje się w takiej sytuacji absurdalnej. Najpierw, zostaje aresztowany, ale może pracować nadal, swobodnie poruszać się po mieście. To przecież bez sensu, bo jeżeli jest winny i podlega karze, to trzeba by było zastosować wobec niego areszt. Ale nikt nie wie, za co jest winny. Toczy się wobec niego sprawa sądowa, jest ciągle przesłuchiwany, sam obserwuje etapy śledztwa, ale aktu oskarżenia nie widzi nadal, nie zna jego treści, a mimo to akceptuje tę sytuację. Nie wiadomo, czy to dobrze czy źle. Świat, w którym się obraca, pozbawiony jest sensu i logicznej ciągłości zdarzeń. Nikt nie wie, gdzie jest początek, a znany jest tylko finał: Józefa K. trzeba ukarać. Sąd jednak nie jest sądem, staje się jedynie jakąś bliżej nieokreśloną wyższą instancją. Zjawiają się coraz to nowi ludzie, będący pionkami w niekończącej się hierarchii aparatu sądowego. Sam proces tak naprawdę nie jest procesem zgodnym z obowiązującym prawem. Absurdalne jest to, że bohater jest osądzony i skazany jeszcze przed rozprawą. Znalazł się w sytuacji bez wyjścia. Na początku stawia opór, potem natomiast przyjmuje postawę bierną i w nienaturalny sposób poddaje się, zaczyna nawet szukać winy w sobie. Ale ciągle widzi w tym sens, do końca.

 

Bohaterowie Procesu podporządkowani są niewidzialnej sile. Nie działają według własnej woli, są narzędziem w precyzyjnej machinie biurokracji. W absurdalny sposób poddają się jej działaniom, są bezradni i zagubieni, bez prawa głosu, choć powinni wiedzieć, że dzieje się zło i trzeba coś z tym zrobić. Irracjonalność tego świata polega na tym, że nie rządzi się zasadami dobra i zła. Środowisko Józefa K. jest nieprzyjazne, ludzie odsuwają się, bo czują się niepewnie, myślą, że jest on winny, a może boją się, że każdy jest w „to” zamieszany.

 

Powieść Kafki jako metafora ludzkiego życia

Niewiele wiemy o postaciach powieści. Każda pojawiająca się charakterystyka jest bardzo lakoniczna, szczątkowa, niezwykle oszczędna. Są oni tak naprawdę kukiełkami w teatrze świata. Z pozoru wydaje się, że wszystkie przedsięwzięcia są ich własnym, osobistym zamierzeniem. Tytułowy proces przypomina przedstawienie, w którym wszystko rozgrywa się bez wiedzy ludzi biorących w nim udział. Zarówno widzowie-czytelnicy, jak i obserwatorzy dziejących się wokół Józefa K. zdarzeń muszą pozostać bierni. Nawet gdyby chcieli, nie mają wpływu na swój los i przebieg wydarzeń. Tu wszystko jest ponad nimi: sąd jest symbolem jakiejś „wyższej instancji”, ma swoich funkcjonariuszy, urzędników, którzy nic o sobie nie wiedzą, boją się siebie, są sztywni, ubrani na czarno. Wykonują bezmyślnie powierzone im zadania. Są w tym bezwzględni, jak bezwzględne jest życie. Nie wdają się w żadne dyskusje, nie pozwalają na uwagi innych, a szczególnie Józefa K. Jemu nie przysługują żadne prawa. Działają jak tryby w machinie sądowniczej.

 

Utwór Kafki jest metaforą ludzkiego życia. Strach i zaszczucie wyzwalają u bohatera pogłębienie uczucia samotności i zagubienia. W myśl teorii egzystencjalizmu, człowiek poszukuje swojego miejsca w świecie, zadaje sobie pytanie o sens życia. Uczestniczy w walce dobra ze złem. Nigdy jednak nie uzyska pewności. Nie znajduje wtedy w sobie żadnych wartości, łatwo ulega presji i zaczyna wierzyć w to, w co dotychczas nie uwierzyłby nigdy. Traci wiarę w siebie i swoje rozumienie świata, wpada w beznadziejność, poczucie absurdu i bezsensu. Bezradnie błąka się wtedy w labiryncie swojego życia, nie może znaleźć nikogo, kto pokierowałby, wskazał drogę, wyprowadził go z tej plątaniny zdarzeń, miejsc i osób. Dążąc do zrozumienia swojego stanu, człowiek (Józef K.) zmaga się z ciężarem zdarzeń, próbuje odgadnąć ich mechanizm. Nie ustaje w tych poszukiwaniach, ale z biegiem czasu coraz bardziej przekonuje się, jak bardzo sam jest kruchy i słaby, zbyt ograniczony w swoich możliwościach i nigdy niczego tak naprawdę nie zrozumie. Przyjmuje więc „wyrok”, jaki zgotowało mu życie i podporządkowuje się.

 

Człowiek, w myśl egzystencjalizmu, nieustannie odczuwa zagrożenie i boi się, choćby śmierci. Tak jest z Józefem K., który czuje się ciągle śledzony i bezskutecznie domaga się swoich praw. Chce pojąć, co się dzieje, dlaczego sprawy toczą się tak, a nie inaczej. Ma nadzieję, że to tylko sen, a wszystko wyjaśni się za chwilę, za kilka godzin, może jutro… A tu, czas mija i rośnie świadomość coraz większego zagrożenia. Mimo starań, mimo zabiegów wyjaśniających sytuacja staje się coraz gorsza, coraz bardziej absurdalna i nonsensowna, a on sam jest z góry skazany na klęskę. Może czekać dalej, może mieć nadzieję, ale ludzka cierpliwość i odwaga cywilna też mają swoje granice. Józef K. nie uzyskał odpowiedzi. Ginie, bezradny i samotny, opuszczony i zdruzgotany, wyzuty z godności i czci.

 

W metaforycznym ujęciu przedstawiony jest tu obraz zbiurokratyzowanego sądownictwa. Wszyscy z otoczenia głównego bohatera „należą” do sądu, pracują dla funkcjonariuszy, wszystko wiedzą o toczącej się sprawie. Nieważne jest odkrycie prawdy, istotny jest sam proces. Zaangażowanie ludzi jest ogromne, posiedzenia sądu zaś odbywają się wtedy w różnych dziwnych miejscach, często w prywatnych mieszkaniach, strychach, piwnicach, każdy dom na kancelarię sądowniczą.

 

Powieść Kafki jako wizja totalitaryzmu

Proces jest bardzo wyraziście skonstruowanym studium totalitaryzmu. Widać wyraźnie mechanizm działania organów administracji publicznej. Są zwartym organizmem, ingerują w bezczelny sposób w prywatne życie ludzi, bez konieczności wyjaśniania i wytłumaczenia im przyczyn (strażnicy zamykają Józefa K. w sąsiednim pokoju, zjadają mu śniadanie, są impertynenccy i bezwzględni). Sprawują wszechwładną kontrolę, nie pozwalają na jakiekolwiek objawy buntu, zniewalają człowieka, a w sposób szczególnie okrutny obchodzą się z tymi, kto stawiają opór lub nie chcą z nimi współpracować. Poddają ludzi ciągłej inwigilacji: Józef K. nigdy i nigdzie nie czuje się pewnie, bo mogą przyjść w każdej chwili i zjawić się w każdym miejscu. Nie ma dla nich granic. Totalitaryzm to taki bowiem ustrój, w którym jednostka nie liczy się wobec potęgi administracji państwowej i prowadzonej przez nią polityki zarządzania. Prawo nie broni jednostki, staje się narzędziem represji i prześladowań, jest zawłaszczone przez państwo i służy tylko instytucjom. W miejsce sprawiedliwości, prawdy i dobra społecznego wchodzi siła, konieczność i przymus. Taki obraz świata zarysował się po skutkach I wojny światowej, a wyniesione z tego doświadczenia zarysowały wizję systemów totalitarnych, które miały się wkrótce narodzić.

Utwór przedstawia w apokaliptyczny sposób świat przyszłości, bez sprawiedliwych sądów, ze skorumpowanymi sędziami i policjantami, z wyrokami w trybie natychmiastowym, z wszechobecną obłudą, donosicielstwem i ciągłym strachem. Bohaterowie Procesu żyją w pełnym ograniczeniu swoich praw, są ubezwłasnowolnieni, muszą sami udowadniać swoją niewinność. A każdy staje się podejrzany, na każdego coś jest, bo nikt nie jest bez winy. Totalitaryzm opiera się na kłamstwie i manipulacji, więc każdy może zostać oskarżony i skazany. Józef K. zatem sam postawił się w stan oskarżenia, bo jest tu i teraz, żyje, mieszka, pracuje, jest sąsiadem, kochankiem, a więc na pewno „za coś” jest winny.

W trybach sądowego mechanizmu, podsycany przez sączące się leniwie, ale skutecznie zło, bohater przechodzi metamorfozę. Staje się ofiarą, a jego doświadczenia pokazują, jak można manipulować człowiekiem i bezkrwawo go zniszczyć, upodlić, oszołomić na tyle, że nie tylko się podda, ale i potwierdzi swoją rzekomą winę i stanie nawet po stronie oprawcy. Oto Józef K. najpierw jest przekonany, że aresztowanie jest na pewno pomyłką. Potem zaczyna go intrygować przebieg rozprawy i postanawia śledzić jej tok. Zasiana w nim wątpliwość skutecznie niszczy od środka jego pewność, dobro i czujność. W końcu, nie może myśleć o niczym innym jak o procesie. Jest ogłupiały, zdezorientowany i gotowy na wszystko. W finale kapituluje i czeka już tylko na egzekucję.

 

Ofiarą systemu totalitarnego jest nie tylko Józef K. Są nimi również ludzie z otoczenia bohatera. Mało tego, mimo że nie są funkcjonariuszami w mundurach, skutecznie realizują zadania systemu. Totalitaryzm działa tylko i wyłącznie za przyzwoleniem społecznym. Jeżeli jest się obojętnym na los innych, egoistycznym, sparaliżowanym strachem, to wtedy przyjmuje się rolę wykonawcy, staje się ofiarą systemu i wewnętrznie zgadza na przemoc.