Mała apokalipsa - Problematyk utworu

Czas i miejsce akcji

Akcja powieści rozgrywa się najprawdopodobniej w latach siedemdziesiątych w Warszawie, podczas jednego, ostatniego dnia życia głównego bohatera. Powieść opowiada o jego wędrówce na Golgotę, miejsce, w którym ma dokonać aktu samospalenia.

 

Bohater

To literat, nie poznajemy jego imienia i nazwiska. To człowiek, który dzięki swoim tekstom był cenionym pisarzem, ale od dawna nic nie wydał. Wszystkie zapiski chowa do szuflady. Ten były członek AK żyje w rzeczywistości, która go przygnębia, nie daje mu inspiracji, nie ciekawi go. Odczuwa beznadzieję świata, niemoc twórczą. Bohater związany jest z opozycją, ale nie utrzymuje z nią bardzo ścisłych relacji. Zresztą kiedyś należał do partii, ale już od dawna z tej opcji politycznej zrezygnował. Poznajemy bohatera w dniu, w którym otrzymuje on wiadomość, iż został wybrany przez opozycję, aby dokonać aktu samospalenia przed Pałacem Kultury na znak protestu przeciwko przyłączeniu Polski do ZSRR. Początkowo bohater buntuje się, nie rozumie, dlaczego właśnie on ma to zrobić, uważa, że śmierć innych, bardziej znanych i cenionych pisarzy wywoła więcej uczuć i da lepsze efekty. Jednak mimo buntu zaczyna swoją ostatnią wędrówkę po Warszawie. Jest to wędrówka w czasie i przestrzeni, ale także w głąb siebie, jest to rozrachunek z samym sobą. Bohater zastanawia się nad swoim życiem, tym, czego dokonał, jakie jest jego miejsce wśród pisarzy współczesnych. Spotkania z kolejnymi ludźmi coraz bardziej uświadamiają mu, że stał się „królikiem eksperymentalnym”, że jego samobójczy krok nie ma sensu, że jest nikomu niepotrzebny, wyobcowany, samotny, że był „przeciętniakiem”, który nie rozumie opozycji. Jednak paradoksalnie dojrzewa w nim myśl o popełnieniu samobójstwa. Chce ocalić w ten sposób własny honor, pokazać, że bunt ma sens. Akt samospalenia ma być niejako ostatnim dziełem, utworem literackim. Warto podkreślić, że decyzja o samospaleniu jest jego decyzją, ponieważ bohater nie robi tego dla opozycji, dla świata, ale dla siebie, zastanawiając się nad złem i zniewoleniem.  Akt śmierci jest więc dobrowolny, świadomy i czyni bohatera kimś aktywnie kształtującym swoje życie.

 

Rzeczywistość PRL-u

Jest dość dualistyczna. Z jednej strony mamy radosny, szczęśliwy świat propagandy, w którym wszyscy się cieszą z przystąpienia Polski do ZSRR. Ciągle ktoś manifestuje, a wszystkie środki masowego przekazu podają tę radosną wiadomość, tłumy wykrzykują jakieś popierające hasła. Z drugiej jednak strony widać miasto, które umiera, miasto realne, takie, jakie jest ono w rzeczywistości. Czytelnik widzi je podczas wędrówki głównego bohatera. Oto płyty elewacyjne Pałacu Kultury odpadają, walą się domy, wybuchają instalacje gazowe, rozpadają się mosty. Jedyną trwałą i niezmienną zasadą w otaczającym świecie jest rozpad, degradacja. Jednocześnie takiej samej degradacji ulegają bohaterowie utworu. Dotyczy to nie tylko działaczy partyjnych, ale także opozycjonistów. Ludzie ze sobą nie rozmawiają, nie porozumiewają się normalnie, nie potrafią wyrażać własnych emocji.

 

Mała apokalipsa jako powieść społeczna

Czytelnik w ogóle nie widzi życia prywatnego bohaterów. Polacy, zniewoleni, żyją w szarej, beznadziejnej rzeczywistości. Konwicki pokazuje, że system totalitarny doprowadził zwykłych obywateli do biedy, a dygnitarze partyjni żyją w dostatkach. W ten sposób pogłębiają się drastycznie różnice społeczne. Oprócz tego, jak w każdym państwie pozbawionym suwerenności, panuje kontrola obywateli, nawet główny bohater jest śledzony przez Tadzia Skórkę czy przesłuchiwany przez UB. Wszystko to prowadzi do zaniku więzi międzyludzkich, samotności bohaterów. System oczywiście podporządkowuje sobie wszystkie dziedziny życia, nie wyłączając z tego sztuki. Każda miernota, ale tworząca w duchu socjalizmu, jest hołubiona. Prawdziwa sztuka znajduje się natomiast w podziemiach, jest skrywana. Ponadto władza posługuje się językiem propagandy, który tuszuje ich błędy, a pokazuje rzeczywistość w jasnych kolorach. Jest to język zakłamany, pełen fałszu, niemający nic wspólnego z prawdziwym życiem.

 

Nawiązania biblijne w powieści i ich znaczenie

Oczywiście najbardziej czytelna jest sama apokalipsa, czyli zagłada świata. Jednak przed zagładą świata ma przyjść Chrystus. Tu nie ma na to nadziei, ponieważ świat Polski PRL-u jest światem bez Boga, światem pozbawionym miłości i nadziei na lepsze jutro. Poza tym droga bohatera na miejsce samospalenia przypomina drogę Jezusa na Golgotę, ponieważ kolejne miejsca, do których trafia bohater są jak kolejne stacje drogi krzyżowej. Oczywiście obaj umierają za niewinność. Samospalenie również można przyrównać do ofiary całopalnej stosowanej przez Izraelitów.

 

Rola literatury i pisarza

Problem w powieści Konwickiego pojawia się marginalnie, chyba raczej „przy okazji” i nie jest głównym zagadnieniem w tekście. Główny bohater, literat, należał do partii, ale potem zrezygnował z członkostwa. Z opozycją też mu nie jest po drodze, nie bardzo rozumie jej cele, nawet krytykuje jej poczynania. Od wielu lat nie potrafi nic napisać, trawi go jakaś niemoc twórcza, może i nawet pewna depresja. Chciałby jeszcze napisać książkę, w której wyjaśniłby sens ludzkiej egzystencji. Ma świadomość rozpadu świata, w którym żyje, degradacji, upadku wartości. Wybiera jednak milczenie (podobnie milczał Chrystus przed ukrzyżowaniem), ponieważ nie oczekuje pochwał i nagród, a rezygnację z pisania postrzega jako odbicie wolności wewnętrznej i ocalenie własnej godności, honoru. W zasadzie decyzja bohatera jest dość trudna, bo oto powstaje pytanie: czy walczyć piórem z systemem, czy wycofać się z życia publicznego i zniknąć, by ocalić własne człowieczeństwo? Konwicki nie daje jednoznacznie odpowiedzi na to pytanie, a sam akt samospalenia ma być jakby ostatnim dziełem bohatera, ma spowodować, że zostanie on zapamiętany.

 

Mała apokalipsa jako tekst filozoficzny i moralitet

Mamy tu odwieczne pytanie o wolność człowieka. Bohater Konwickiego starał się być wolny, ale tylko w akcie samospalenia tę wolność odzyskuje. Zaczyna bowiem podczas wędrówki rozumieć, że świat, który go otacza, jest zakłamany, pozbawiony wszelkich wartości, a jego śmierć dla opozycji tak naprawdę niewiele znaczy. Dociera w głąb własnego „ja”, do prawdy, której do tej pory nie rozumiał. Oczywiście pojawia się też odwieczne pytanie, czy samobójstwo może być w ogóle aktem heroizmu, czy poświęcenie życia przyniesie znów światu pewne wartości. Mamy tu do czynienia z niezawinionym cierpieniem, z typem buntownika i być może jego poświęcenie rzeczywiście da nadzieję na lepsze jutro.

Mała apokalipsa